czwartek, 26 marca 2015

卑怯者と呼ばれても (I wciąż jest tchórzem)

Dla weirdo







Autor
Skąd to mam
***
Nah, szybko się to robiło. Taki całkiem przyjemny do zrobienia strip... Na tym blogu jest za dużo KiKuro ;x Muszę porobić trochę AoKuro dla zrównoważenia ;D Nie wiem jeszcze, co będzie następne, więc nic nie zapowiadam~

piątek, 20 marca 2015

Unrequited Love

Dla CLD


Autor
Skąd to mam
***
Uhhh, zrobiłam. Muszę przyznać, zmęczyłam się na tym stripie... Taki ból w dupie do robienia ;x Typesetting może być nieco... dziwny, ale to wina tego, że już dawno takiego lenia nie miałam, no i wypróbowywałam nowe czcionki xD Do tego wielokrotne zapisywanie też trochę zdziała ;P Następne będzie moje, znów coś z Magi ;D

wtorek, 17 marca 2015

Zaborczość

Dla Wiedźmy

W oknie nieużywanej klasy widać było sylwetkę czerwonowłosego chłopaka. Siedział na stole, na drugim stoliku zapewne rozłożone były jego shogi, w które tak namiętnie grywał. Szkarłatne kosmyki delikatnie rozwiewał wiatr, wpadający przez otwarte okno. Wyglądał na skupionego, a jednocześnie spokojnego. Z uwagą rozważał kolejne posunięcia na planszy, długimi, bladymi palcami muskając poszczególne figury, które brał pod uwagę. Mimo to, każdy kto go choć trochę zna, doskonale wie jak wielką przyjemność sprawia mu gra, jak rozkoszuje się uczuciem całkowitej władzy nad figurami, które nie znają sprzeciwu. Nie znają buntu. Są jego pionkami, które zawsze będą się poruszać tak, jak należy. Na twarzy błękitnowłosego pojawił się uśmiech. Obserwował go z dołu, siedząc na ławce. Na jego kolanach spoczywało rozpoczęte śniadanie, którego nie zjadł w czasie długiej przerwy. Nie miał czasu. Teraz jednak mógł spokojnie rozkoszować się smakiem dobrego jedzenia, którego widok dopiero uświadomił mu, że był głodny. Na głód też nie miał czasu, więc docierał on do niego z dużym opóźnieniem.
Czerwonowłosy chłopak z cichym westchnieniem zmienił pozycję, w jakiej siedział. Jedną nogę podwinął do góry, drugą spuścił na dół. Oparł podbródek na kolanie i znów cicho westchnął. Chyba nie idzie mu ta partia. To dziwne, granie z samym sobą nie powinno należeć do trudnych, co on jednak może wiedzieć... Minęło już dobrych kilka minut od ostatniego posunięcia. Rozważania zajęły mu już dużo czasu, to chyba znaczy, że nie ma pomysłu na następny ruch. To ciekawe, być tak genialnym, żeby samego siebie zagonić w kozi róg. Za to właśnie tak bardzo go kocha. Jest taki piękny, gdy ze skupieniem na twarzy wpatruje się w pięciokątne kształty, swych ukochanych podwładnych. Ta blada skóra, niemal śnieżnobiała, jest porażająca w swej urodzie. Mógłby na niego patrzeć godzinami, dniami, tygodniami, miesiącami, latami, i wciąż nie miałby dość. Wciąż byłoby mu mało.
- Chyba ci nie idzie, Akashi - rozległo się w pomieszczeniu. Musiał całkiem głośno mówić, skoro na dole było to słychać. Niebieskowłosy szybko podszedł bliżej.
- Możliwe. Chyba nie umiem się skupić - to nietypowe, by Sei przyznawał się do słabości. Dlaczego?
- To z jego powodu? - nie podoba mu się to pytanie.
- Nie.
Zielonowłosy skierował swe kroki ku stolikowi, gdzie rezydował Akashi. Usiadł naprzeciwko niego, intensywnie wpatrując się w planszę. Co on tam robi?
- To przecież łatwe rozegranie. Jeśli wystawisz tego skoczka na E4, goniec będzie musiał go zbić. Zyskasz silną figurę.
- Skoczka, tak...
Zapadło milczenie, przerywane tylko cichymi kliknięciami przesuwanych figur. Serce błękitnookiego uspokoiło się nieco.
Oni tylko grają. Nic się nie dzieje.
Wrócił na swoją ławeczkę. Znów wziął się za jedzenie, tym razem jednak nie czując jego smaku. Wpatrywał się w to otwarte okno, chłonąc informacje o tym, co się tam dzieje. Obaj chłopcy byli skupieni, skupieni do granic możliwości. Widział to. Widział tę radość, szczęście w postawie Seijuurou, spowodowaną towarzystwem do gry. Dlaczego? Dlaczego?
- Już 16, Akashi - powiedział cicho Midorima.
- Wiem.
Nie ruszyli się z miejsc.
Oni tylko grają. Oni tylko grają. Dlaczego tak długo grają?
Dlaczego tak długo grają?!
- Nie idziesz? - pytanie zawisło w powietrzu.
Czerwonowłosy oderwał wzrok od planszy, by zerknąć na zewnątrz. Ciepły podmuch ponownie rozwiał jego szkarłatne kosmyki, łagodnie pogładził po policzkach, po czym pomknął dalej, szerzyć czułość i radość na Ziemi.
- Idę.
Po tych słowach zszedł ze stolika, na którym siedział. Otrzepał spodnie, mimo iż wcale nie były zabrudzone, powoli zgarnął wszystkie figury do woreczka. Dwie podstawki na zbite pionki ułożył wewnątrz składanej planszy, obok woreczek, i tak zapakowany zestaw wziął do ręki. Lekkim skinieniem głowy pożegnał swego towarzysza do gry, po czym wyszedł z sali, cicho zamykając za sobą ekran shoji. Wkrótce pojawił się na dole, gdzie czekał na niego niebieskowłosy.
- Witaj, Sei - przywitał go cicho - Dobrze się bawiłeś?
- Witaj, Tetsuya.
Nigdy nie odpowiada na drugie pytanie.
- Chodźmy.
Czerwonowłosy bez słowa ruszył za chłopakiem. Do domu Kuroko nie było daleko, cały dystans jednak pokonali w milczeniu. W końcu weszli do budynku. Po schodach na 3 piętro. Cichy brzdęk kluczy, szczęk zamka i są w środku. Gdy weszli i zdjęli buty, Tetsuya zamknął drzwi. Akashi chciał iść do jego pokoju, jednak został złapany za rękę.
- Zaczekaj - beznamiętny głos Kuroko sprawił, że przeszły go ciarki.
Posłusznie odłożył torbę i odwrócił się w stronę chłopaka. Niebieskowłosy uniósł rękę do góry, po czym niemal czule pogładził swego towarzysza po policzku.
- Nee, Sei... Dobrze się dziś bawiłeś z Midorimą?
Nie chce odpowiadać na to pytanie, jednak błękitne oczy świdrują go na wskroś.
- To miłe, raz na jakiś czas móc zagrać z prawdziwym przeciwnikiem. Nawet jeśli Shintarou nie ma ze mną szans.
- Shintarou? Od kiedy jesteście ze sobą tak blisko?
- Nie jesteśmy, Tetsuya. Po prostu mówię mu po imieniu, bo to mój przyjaciel.
- Nie nazywaj go tak.
- Tetsuya...
Przerwał, gdy uścisk na policzku się wzmocnił. Kuroko powoli przesunął rękę z twarzy na kark, po czym przysunął Akashiego bliżej. Ich usta zetknęły się w pocałunku, pocałunku który trudno określić. Był namiętny, lecz sztuczny. Jak przepiękna lilia, będąca tylko plastikową podróbką oryginału. Jak cynamon, wszyscy myślą że jest słodki, a pozostawia w ustach gorzkawy posmak.
- Należysz tylko do mnie, Sei. Nie rozmawiaj z nim tak więcej. Nie każ mi się zamartwiać, bo mi serce pęknie.
Ty nie masz serca.
- Nee, Sei, obiecaj mi. Obiecaj, że więcej tak nie zrobisz.
- Obiecuję... Tetsuya.
Niebieskowłosy z uśmiechem na ustach wziął jego torbę z ziemi i pociągnął za sobą w stronę sypialni. Gorzkie pocałunki, pełne sztucznego posmaku, pieszczoty pozbawione ciepła i to spojrzenie, które będzie go prześladować do końca życia. Oto czym jest jego miłość, jego azyl i ukojenie. Mimowolnie odczuwał podniecenie. Nie miał wyboru. Kocha go. I będzie kochał aż do końca swych dni.
***
Ekhm. Wrzucone na prośbę Wiedźmy, na nią krzyczcie. Przepraszam, że żyję >.< Ciekawa jestem, czy ktoś zwróci uwagę na skoczka ;P Ale opanowałam już wszystko na kompku, więc edycja znów wraca do gry ;D Postaram się teraz znów kilka zamówień porobić, więc następne będzie chyba KiKuro w wersji brutalnej dla CLD.

czwartek, 12 marca 2015

虹灰どうでしょう・・・(◠‿◠) (A co z NijiHai...(◠‿◠))









Autor
Skąd to mam
***
Kiedyś tam obiecywałam jakieś dłuższe NijiHai... No to jest xD Shocik jest na wykończeniu, ale ostrzegam, to kurna jeden wielki spoiler jest. Jak ktoś planuje ewentualnie czytać książkę, nie polecam.
A teraz bonusik z dedykacją dla Meg xD
Aomine mamusia xD

piątek, 6 marca 2015

あなたを支配したいされたいだけ (Po prostu chcę cię zdominować)


Autor
Skąd to mam
***
W sumie znane... Ale mnie się bardzo ostatnio spodobało KuroAka... Więc jest ;D Kompletnie nie to miałam zaplanowane, ale z powodu gorączki nic nie zdołałam napisać...

niedziela, 1 marca 2015

Urodziny pewnego widma

Tydzień po zakończeniu Winter Cup.

Na porannym spotkaniu po treningu zaczął się temat, którego woleliby nie poruszać.
- Słuchajcie mnie wszyscy! Przegraliśmy w finale z Rakuzanem. Mieliście cały tydzień, żeby ogarnąć się i wrócić do świata żywych. Skoro przegraliśmy, chyba wiecie, co to oznacza, prawda? - szeroki uśmiech Riko sprawił, że przeszły ich zimne dreszcze. Niemożliwe...
- A-ale przecież daliśmy z siebie wszystko! Poza tym jest zima, na dworze jest zimno, no i chodzenie nago po mieście jest zakazane! - Koganei próbował uzmysłowić trenerce, że NIE MOGĄ tego zrobić, Aida jednak wyglądała na niewzruszoną.
- Zaczniemy od Kuroko!
- Za przeproszeniem... Jeśli można, chciałbym prosić o przesunięcie terminu - spokojny głos Kuroko rozległ się zza pleców trenerki.
- Przesunięcie? Na kiedy? - Riko aż podskoczyła, gdy usłyszała za sobą niebieskowłosego, teraz zaś stała starając się uspokoić oddech.
- Na marzec.
- Etto... W porządku...?
Aktualnie.

- Hej, słyszałeś? Ponoć Kuroko naprawdę ma zamiar to zrobić.
- Hę? Serio?
- Noo, z tej okazji nie ma treningu. Jedziemy z nim do Kyoto.
- Łaaał, ma laskę w Kyoto...
Tego typu rozmowy odbywały się za plecami niebieskowłosego, który szedł jako pierwszy w kierunku peronu. Gdyby nie był wybitnie niewidzialny, ludzie raczej dziwnie patrzyliby się na kokardę na jego głowie. W ręku trzymał również jakąś paczuszkę zawiniętą w ozdobny papier.
- To... nie miało być nago? - zapytał półgębkiem Kagami, patrząc na wyprostowaną sylwetkę partnera.
- Przecież nie musi tam jechać bez ubrań, durniu - warknął Hyuuga - Chciałbyś patrzeć na jego nagi tyłek przez całą drogę?
- Ekhm. N-nie, oczywiście że nie.
- No to zamknij się, Bakagami.
W dość nerwowej atmosferze kupili bilety (na koszt własny, potem idą pozwiedzać) i wsiedli do odpowiedniego pociągu. Osoba sprawdzająca bilety przy wejściu dość podejrzliwie patrzyła na sporą grupę dobrze zbudowanych, wysokich chłopaków, jednak ostatecznie zostali wpuszczeni do środka. Pociąg jechał umiarkowanie szybko, więc nerwowość wszystkich rosła wprost proporcjonalnie do czasu spędzonego w wagonie. Tylko sam zainteresowany wydawał się być całkiem spokojny, choć po nim nawet największego stresu raczej nie byłoby widać.
W końcu dotarli na stację w Kyoto, z której pewnym krokiem ruszyli w tylko Tetsuyi znanym kierunku. Żadne z nich za bardzo nie znało tego miasta, musieli więc zdać się na wiedzę błękitnookiego. Prowadził pewnie, jakby doskonale znał te okolice, co nieco ich zdziwiło, jednak kontynuowali podążanie za nim w milczeniu. W końcu dotarli na miejsce, którym okazało się być liceum Rakuzan. W drzwiach otwartej sali gimnastycznej widać było sylwetki koszykarzy, mających aktualnie trening. Nie skierowali swych kroków w tamtą stronę, tylko ku głównemu wejściu do budynku.
- Dzień dobry - rzucił krótko Kuroko, gdy weszli do środka.
- Oh, dzień dobry, Tetsuya-chan! - odpowiedziała mu dozorczyni.
- Czy...
- Oh nie, jeszcze nie szedł. Zaczekaj na niego na zewnątrz, skarbeńku.
Ponownie wyszli z budynku i podeszli do ławeczek stojących wzdłuż ścieżki prowadzącej od bramy do wejścia. Rozsiedli się tam w miarę wygodnie, czekając właściwie nie wiadomo na co. Po jakichś dziesięciu minutach Kuroko wstał i zniknął im z pola widzenia.
- Ej, zwiał?!
- Chyba by nie zwiał, nie po całej tej podróży!
- Nadal tu jestem - odezwał się Kuroko, tylko nie mogli go zlokalizować - Idę.

- Po co mnie tu wyciągnąłeś, Tetsuya?
Znajdowali się za budynkiem szkoły, gdzie z doświadczenia wiedział, że nie ma żadnych kamer ani przypadkowych gapiów. Mimo wszystko to co robił może być podpięte pod paragraf, a wolałby uniknąć więzienia.
- Zaczekaj chwilę, proszę.
Kuroko zaczął się rozbierać. Jego towarzysz patrzył na to z niezmiennym wyrazem twarzy, uważnie obserwując jak chłopak pozbawia się kolejno krawatu, koszuli i spodni. W końcu rzeczy wylądowały na ziemi, niebieskowłosy schylił się jeszcze po paczuszkę i stanął przed swym rozmówcą. Nie miał na sobie żadnych ubrań, jednak nie był kompletnie nagi - jego ciało w oczywistym miejscu owinięte było czerwono-szarą wstążką, która potem przeplatała się kilka razy na klatce piersiowej i kończyła kokardą na głowie.
- Zgodnie z zasadami naszego klubu koszykówki, przegrałem w finale Winter Cup, a więc muszę wyznać miłość ukochanej osobie będąc obnażonym.
Wyciągnął ręce z pakunkiem przed siebie, kierując paczuszkę w stronę swego rozmówcy.
- Jestem w tobie po uszy zakochany, Mayuzumi-senpai. Proszę cię, abyś zaakceptował moje uczucia.
Chihiro patrzył na niego z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
- W porządku, akceptuję je. Dziękuję ci, że mnie pokochałeś.
Tetsuya uśmiechnął się lekko.
- Życzę ci również wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Chihiro. W paczuszce masz pierwszy prezent.
- Dziękuję. A ty? Co z tą wstążką?
- Ja jestem twoim drugim prezentem.
Mayuzumi przez chwilę stał nieruchomo, po czym schylił się, chwycił rzeczy i torbę Tetsuyi i wcisnął mu je w ręce.
- Hyaaa!!
Krzyk Kuroko odbił się echem od otoczenia, gdy szarowłosy wziął go na ręce ,,na księżniczkę''.
- C-co ty robisz?! - niebieskowłosy czerwienił się, co było całkiem uroczym widokiem.
- Zabieram cię do domu. Chcę odpakować swój prezent.
I ruszył przed siebie, z bardzo posłuszną i uległą ofiarą na rękach. Tylko biedny Seirin, będący świadkiem wynoszenia praktycznie nagiego Kuroko przez bramę zastygł w bezruchu, skamieniały na dobre dwie godziny.
***
STOOOO LAAAAT, STOOO LAAAT, NIECH ŻYJE ŻYJE NAAAAAM. A kto? MAYUZUMI CHIHIRO!!! Wszystkiego naj, moje ty szarowłose śliczności ;////; Taaak, pierwszy marca to urodziny Mayuzumiego. Kto jak kto, ale ja odpuścić nie mogłam ^.^ Policzę to za jutrzejszą aktualkę, więc następna rzecz będzie za 3 dni. Jeszcze nie wiem, co to będzie, bo pracuję nad dwiema rzeczami. Którą pierwszą skończę, ta będzie ;D