środa, 7 stycznia 2015

Gwiazdy

- Co robisz?
- Patrzę na gwiazdy.
- I co? To ma być takie fascynujące?
Chłopak podszedł do swojego mniejszego towarzysza i stanął obok niego. Spojrzał w tym samym kierunku, jednak jego oczy widziały tylko nocne niebo, a na nim punkciki zwane gwiazdami. Nic ciekawego.
- Oh, Daiki, nie rozumiesz gwiazd - rzekł czerwonowłosy chłopak - Na czarnym firmamencie unoszą się miliardy tych świetlistych punktów, a każdy z nich ma swoje imię. Niektóre żyją samotnie, niektóre połączyliśmy w gwiazdozbiory...
- I to ma być takie niesamowite i cudowne? - zapytał Aomine, ziewając ze znudzenia.
Akashi nadal stał, w ciszy popijając herbatę. Poły jego kimona delikatnie poruszały się wraz z oddechami właściciela, a całość jego osoby sprawiała wrażenie kruchości. Blade obojczyki, odsłonięte na widok publiczny, stanowiły bardziej interesujący widok dla ciemnowłosego. Zbliżył się do chłopaka i skubnął jego ucho zębami.
- Zachowuj się, Daiki - wymruczał Seijuurou, delikatnie gładząc towarzysza po miękkich włosach - Chodź, pokażę ci coś.
Zdecydowanym krokiem ruszył przed siebie, a po chwili dołączył do niego Aomine. Znajdowali się na terenie posiadłości Akashiego w Kyoto, więc mogli spokojnie wyjść, nie przejmując się zamykaniem domu. Na zewnątrz było dość chłodno z racji wieczorowej pory, jednak obydwóm nie za bardzo to przeszkadzało, po prostu szli w milczeniu. Niedaleko domu znajdował się niewielki lasek, który Aomine w czasie swego 3-dniowego pobytu tu zdążył już nieco zwiedzić. Ścieżka, która nawet za dnia roztacza wokół siebie aurę tajemniczości, nocą nabrała wręcz magicznego uroku. Poprzez korony drzew prześwitywało słabe światło gwiazd i księżyca, wiatr delikatnie poruszał liśćmi, pod ich stopami łamały się gałązki i uginał mech. Słychać było świerszcze, całą masę świerszczy, wygrywających swą rytmiczną melodię. Oddechy idących zlewały się z odgłosami lasu, tworząc z nimi dziwną, niezrozumiałą harmonię, tak pasującą i jednocześnie odstającą od tego miejsca. Po jakimś czasie do wszystkich tych dźwięków, które wręcz huczały w głowie oszołomionego Aomine, dołączył delikatny szmer wody, poruszanej tylko jej znanymi prądami.
- Widziałem już to jezioro - powiedział cicho, patrząc na Akashiego.
- Ah tak? A więc proszę, spójrz na nie jeszcze raz.
W nieruchomej tafli akwenu odbijał się blask setek tysięcy gwiazd, wymieszanych ze sobą w losowych miejscach. Cała strefa przy jeziorze oświetlona była blaskiem półksiężyca, a nad wodą latały małe świetliki, imitujące własne ciała niebieskie. Całość tej atmosfery, odgłosy lasu, ich ciepłe oddechy, blask niebios odbijający się w kryształowej tafli... Wszystko to osiadało na nich niczym gwiezdny pył, nadając światłości nawet ich miernym osobom. Zszokowany Aomine rozglądał się na wszystkie strony, jednak tylko do momentu. Do chwili, w której jego wzrok spoczął na mniejszym towarzyszu. Ciemne poły nieco za dużego kimona odsłaniały większą część klatki piersiowej chłopaka. Blada skóra jarzyła się niemal fluorescencyjnym światłem. Oświetlony tym magicznym blaskiem wyglądał jak jakiś elf, który zbłądził w świecie śmiertelników i przypadkiem któremuś się objawił. Nieświadomy przemyśleń swego towarzysza Akashi podszedł do jeziora i zanurzył w nim rękę pozwalając, by zimne krople spływały po jego dłoni.
Piękny.
Podszedł do Akashiego, kierowany jakimś dziwnym uczuciem w klatce piersiowej. Delikatnie ujął jego mokrą dłoń i zlizał z niej krople wody. Czerwonowłosy spojrzał na niego z zaciekawieniem w dwukolorowych tęczówkach, jednak pozwolił na ten zabieg. Aomine przejechał opuszkami palców po jego ramieniu, po raz kolejny rozkoszując się gładką fakturą skóry.
- Masz zimne palce - wyszeptał Seijuurou, jednak nie wyrywał się.
Daikiemu nie trzeba było już nic więcej. Ostrożnie, by nie uszkodzić kruchej, magicznej istoty, przysunął go do siebie i pocałował. Pocałował go długim, czułym pocałunkiem, od którego obydwóm świat zawirował. Cudem ustali na nogach, choć mniejszy chłopak prawie całym ciężarem uwiesił się na granatowowłosym. Akashi wtulił twarz w jego obojczyk, by po chwili przyciągnąć go do kolejnego, bardziej namiętnego pocałunku. W czerwono-złotych tęczówkach płonął ogień, który błyskawicznie udzielił się również Aomine. Ostrożnie usiadł, po czym posadził chłopaka na swoich kolanach. Skubał jego szyję, szczękę, wargi, płatki uszu... Wszędzie, gdzie tylko mógł dosięgnąć. Akashi gładził go po włosach, cicho mrucząc z zadowolenia. Coraz to większy ucisk w spodniach dawał o sobie znać, czerwonymi literami wypisując swoje żądania pod powiekami granatowowłosego. Przewrócił Seijuurou na plecy, ostrożnie układając go na niepewnym gruncie. Z szyi zeszedł na obojczyki, z obojczyków delikatnie przesunął językiem po wgłębieniu w mostku, by w końcu przejść do sutków, sterczących od chłodnego powietrza. Najpierw nieco rozgrzał je oddechem, by następnie zacząć pieścić, na zmianę liżąc i przygryzając. Akashi jęknął, przyciskając jego głowę do siebie. Aomine zdjął zimne ręce ze swojego karku i przesunął się trochę wyżej, unieruchamiając mu nadgarstki i jednocześnie składając na jego wargach długi, namiętny, głęboki pocałunek. Kiedy się od siebie oderwali, obaj ciężko oddychali, coraz bardziej odczuwając chęć zaspokojenia palącego pożądania. Granatowowłosy błyskawicznie zjechał ustami na dół i zaczął lizać wnętrze ud swego towarzysza. Szpileczki bólu wbijały mu się w skórę głowy razem z paznokciami wijącego się z rozkoszy chłopaka, jednak sprawiało mu to dziwną przyjemność. Bardzo ostrożnie i powoli wsunął palec w jego wnętrze, kołowymi ruchami rozpychając go od środka. Zaraz potem wszedł drugi. Ciche pomruki i stęknięcia czerwonowłosego rozpalały Aomine do tego stopnia, że zaczynał tracić zdrowy rozsądek. Wszystko, co do tej pory huczało mu w głowie, odgłosy zwierząt, szmer wody, ucichło nagle, zastąpione tymi nieśmiałymi oznakami odczuwanej przyjemności. Dość czekania. Szybkim ruchem rozpiął wszystkie guziki swojej koszuli i zrzucił ją na ziemię. W tym samym czasie Seijuurou majstrował zręcznymi palcami przy jego pasku. Wkrótce obaj byli jako tako oswobodzeni z ubrań, Akashi miał tylko podwinięte kimono. Jednym silnym pchnięciem Aomine utorował sobie drogę do gorącego środka. Zaczął spokojnie, na tyle delikatnie, by mniejszy chłopak mógł przywyknąć, wkrótce jednak przyspieszył rytm, ruchy bioder niemal dostosował do szalejącego pulsu. W głowie miał totalną pustkę, tylko i wyłącznie przepiękny obraz jego własnego, prywatnego magicznego stworzenia, które właśnie czynił sobie poddane. Kakofonia dźwięków, od których odgrodziło ich pożądanie, uderzyła w nich znienacka, szarżując na nieprzygotowane uszy straszliwym łomotem bijącym w rytm zdyszanych serc. Jak ten blask gwiazd, który uczynił atmosferę tak niezwykłą, tak białe było światło w ich oczach, gdy obaj osiągali słodkie spełnienie. Zaraz potem niemal natychmiast opadli z sił.
- O ja pierdolę - wyszeptał Aomine - Nigdy więcej.
Ciepły śmiech poniósł się po wodzie, a w dwukolorowych oczach tańczyły światełka przypominające świetliki.
- Zejdź ze mnie, jesteś ciężki - wysapał Akashi, gdy wreszcie przestał się śmiać.
- Nie, nie ma opcji. Za duży wysiłek.
- Zaraz sam cię zrzucę.
No to turlu turlu w bok, mój drogi. Nie wiadomo jaka siła poruszyła jego mięśnie, ale jakimś cudem ułożył się pleckach.
- Teraz dostrzegasz urok gwiazd, Daiki? - wymruczał Akashi, kładąc się na boku i przytulając do ciepłego ramienia.
- No, powiedzmy, że czasem są ładne - wymamrotał w odpowiedzi.
***
A następnego dnia... W łóżku...
- Apsiiik!!! - Rei aż podskoczył słysząc głośne kichnięcie dobiegające z pokoju panicza Seijuurou.
- A mówiłem ci, Daiki, ubierz się, bo będziesz chory. Jakbyś mnie słuchał, nie musiałbyś teraz leżeć grzecznie w łóżeczku - z szerokim, sadystyczno-słodkim uśmiechem czerwonowłosy siedział obok łóżka, odsuwając wszystkie paczki chusteczek poza zasięg Aomine.
- Daj mi te cholerne chusteczki - warknął Daiki.
- Powiedz to, jak należy - przekomarzał się dalej gospodarz pokoju.
- Chyba śnisz!!
- A więc nie dostaniesz ich. Może zrobię ci rosołku, co?
- Oi, trzymaj się z daleka od garnków. Ej, stój. Akashi, stój do cholery, chcesz mnie zabić?!
A to tylko kolejny dzień spośród tych, które jeszcze spędzą razem.

7 komentarzy:

  1. Jedna rzecz, bo nie ma sensu rozpisywać się.





    TE OPISY SĄ ŚWIETNE! WIESZ JAKIE ONE SĄ DOSKONAŁE?! YAZU, ZAJEBIĘ CIĘ, JEŚLI JESZCZE RAZ POWIESZ, ŻE NIE UMIESZ PISAĆ! WIESZ JAKI TEN TEKST JEST ŚWIETNY? NO WIESZ?! NIE WIESZ?! TO MASZ PROBLEM!


    No, to tyle... gardło mnie boli od tego krzyku xd A ostatni akapit świetny, idealne poprawienie humoru po chemii.
    Weny na więcej takich tekstów! Weeeenyyy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay! Jak ja się cieszę, że komuś się spodobało xDD I tak będę pisać, że nie umiem pisać, bo Polak jak nie ma na co narzekać, to jest nieszczęśliwy. Ale postanowiłam sobie, że nie będę więcej marudzić pod tekstem, tam będą tylko ważne informacje, więc jest progres xD Miłej nauki... *patrzy na zadania domowe* Why?

      Usuń
  2. Yazu...... Idź, zgiń.
    No naprawdę...
    Żebym rozpływała się tak przy fluffie...
    Co się ze mną dzieje?
    ...
    Zakochałam się. Autentycznie zakochałam się w Twoich 'Gwiazdach'. O ile przy 'FSiG' orgazmiłam, to w tym tekście się najnormalniej na świecie zakochałam.
    Kurwa, normalnie brak mi słów. Nie wiem, jak to skomentować. To jest takie piękne.... gdzie jesteś, moje bogate słownictwo, kiedy potrzebuję cię najbardziej?
    Tak sobie teraz kalkuluje rachunek zysków i strat *nie wiem, jak to inaczej nazwać* i dochodzę do wniosku, że troszeczkę Cię nie rozumiem. To znaczy chwalisz moje teksty, jakby były nie wiadomo czym, a sama wyskakujesz mi z taką magią. Kto tu komu powinien do stóp padać, ja się pytam? *odpowiedż - tak, dobrze myślisz, ja Tobie - ten tekst jest godny, bym zamiotła Ci za niego cały dom własną grzywką*
    No naprawdę... nie mogę przestać głupio szczerzyć się do ekranu i wydawać bliżej nieokreślonych dźwięków, przez które mój brat patrzy na mnie, jak na wariatkę. Ale no... ten tekst jest taki pięęęęęękny.
    Czytałam go wracając autobusem (reakcje ludzi, którzy widzieli moją minę były bezcenne xd), a teraz przeczytałam go w domu jeszcze raz i mam ochotę zrobić to po raz kolejny. Nie mogę się nim nacieszyć no! On jest zbyt niesamowity na jednorazowe przeczytanie.
    Wiesz, biję Ci pokłony. Pomijając cudowny styl, o którym powiem zaraz, ten paring to coś, co działa na mnie trochę, jak kebab. Uwielbiam go, ale bardzo często mam potem rozstrojony żołądek. To znaczy, chcę powiedzieć, że ten paring jest dla mnie bardzo trudny. Do napisania. Od dawna chciałam się nim pobawić, bo choć nie jest jednym z moich ulubionych, to nie klasyfikuję go w moim rankingu paringów, ponieważ on ma w sobie coś cholernie niezwykłego, co sprawia, że traktuję go na innych zasadach niż pozostałe paringi. Nie wiem czemu, ale ja zawsze widzę ich razem w świetle takiego trudnego związku. To taka bardzo trudna miłość.
    Od dawna chciałam napisać z nimi angsta, zwykłego angsta, bez żadnej krwi, bazującego jedynie na uczuciach. I nie umiałam (fakt, że dostałam zamówienie na niego w wersji "zrób z tego taką sieczkę, że będę rzygać krwią", ale to już inna sprawa), a Ty zrobiłaś coś przepięknego po prostu. Może nie jest to angst, ale fluff nie taki zupełnie fluffiasty, taki po prostu idealny. Pokierowałaś tym paringiem w niesamowitym stylu, zrobiłaś to najlepiej, jak tylko mogłam sobie wyobrazić, sprawiając, że pokochałam ten tekst całą sobą. Yazu, to cudowne. Tak cudownie to zrobiłaś, że naprawdę nie mam słów, by wyrazić mój zachwyt. Zwłaszcza, że nie jest to łatwy paring (przynajmniej moim zdaniem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ten styl, Yazu, ten styl... No chcesz mnie zabić? Takie opisy mi tu serwować... "Wszystko to osiadało na nich niczym gwiezdny pył, nadając światłości nawet ich miernym osobom. Zszokowany Aomine rozglądał się na wszystkie strony, jednak tylko do momentu. Do chwili, w której jego wzrok spoczął na mniejszym towarzyszu. Ciemne poły nieco za dużego kimona odsłaniały większą część klatki piersiowej chłopaka. Blada skóra jarzyła się niemal fluorescencyjnym światłem. Oświetlony tym magicznym blaskiem wyglądał jak jakiś elf, który zbłądził w świecie śmiertelników i przypadkiem któremuś się objawił. Nieświadomy przemyśleń swego towarzysza Akashi podszedł do jeziora i zanurzył w nim rękę pozwalając, by zimne krople spływały po jego dłoni.
      Piękny."
      No żesz... Akasz-leśny elf. No nie, po prostu ja tu zaraz rozpłynę się od samej fantazji. To jak Ty go opisałaś, tę jego skórę, jego oczy, to jak wyglądał w blasku nocy... Umieram, umieram, rozpalajcie ogień, by mnie skremować. Możecie nawet na żywca. Żaden ból nie będzie większy od bólu tęsknoty za tym nieosiągalnym Akaszowym pięknem.... Yazu, jesteś moim mistrzem, kocham Cię, dziewczyno! Zrób ze mnie swojego sługę, dobrowolnie Ci się oddaję. Za ten tekst, mogę pozwolić nawet Ci się obedrzeć ze skóry. On jest po prostu tak niesamowity, tak piękny. Nie tylko Twój Akasz, cały tekst. Opis natury, opis zbliżenia.... Wiesz, ja nie lubię używać takich dosadnych zwrotów odnośnie seksu, kiedy to potem czytam, uświadamiam sobie, jak chujowo to brzmi. A Ty bawisz się takimi zwrotami, a ja dochodzę niemalże od ich czytania. One scalają się z Twoim tekstem, są w nim takie naturalne, piękne... Kurwa, jestem zazdrosna. Jestem autentycznie zazdrosna.
      ...
      No nie mogę no! Ja wciąż mam w głowie Twoje słowa. Muszę to przeczytać jeszcze raz, bo nie wyrobię tu!
      A tak wgl to to zdanie: "No to turlu turlu w bok, mój drogi." rozłożyło mnie na łopatki. Zabrzmiało jak taki autentyczny dopisek od autora tj. Ciebie. Cudowne, serio~
      Mam taką jedną malutką, maleńką uwagę - "Słychać było świerszcze, całą masę świerszczy, wygrywających swą rytmiczną melodię. Ich oddechy zlewały się z odgłosami lasu, tworząc z nimi dziwną, niezrozumiałą harmonię, tak pasującą i jednocześnie odstającą od tego miejsca."
      Tutaj z konstrukcji tych dwóch zdań to brzmi tak, jakby to oddechy świerszczy zlewały się z odgłosami lasu, a nie chłopaków. Taka maleńka nieścisłość.
      ...
      Wciąż nie mogę przestać się tym jarać. Boże, Yazu... jesteś bogiem, nie? Przyznaj się! "Yazu bóg yaoizmu" - widzisz jak idealnie brzmi?
      Uwielbiam Cię, zdobyłaś tym shotem moje serce. Piszesz więcej i częściej, daj mi więcej tej cudownej rozkoszy płynącej z napisanych przez Ciebie słów. I niech Cię nigdy wena nie opuszcza (nie wybaczyłabym jej gdyby to zrobiła *głaszcze czule maczetę-chan*).

      Usuń
    2. Ekhm. Nie wiem, co mam ci do cholery odpowiedzieć... AoAka powoli zaczyna być moim jedynym OTP, więc stresa miałam niesamowitego przed publikacją tego. Jednak nawet w najśmielszych przypuszczeniach nie oczekiwałam aż takiego zachwytu ;P Nie jestem żadnym bogiem, weź przestań xDD Ale cieszę się, że się spodobało xD Jutro to poprawię, ten błąd logiczny, dzisiaj nie mam siły. No więc, dziękuję za tak pozytywną opinię, mistrzynią pisania i tak jesteś ty i koniec kropka ;D I schowaj tą maczetę, mam sztylet-chan i nie zawaham się go użyć!! *chowa się za wizualizacją swojej weny*

      Usuń
  3. Oh god, aż tyle mnie ominęło? DDDDDD: a jednak warto być na bieżąco z wszystkim, mimo wszystko.
    Dobry, a nawet idealny kawałek dobrego AoAka,niespodziewana delikatność i zarazem drapieżność, jaką wykazał się Aomine, była cholernie ujmująca. No, i gratuluję sceny erotycznej (chociaż gdzieś w środku parsknęłam śmiechem, bo wyobraziłam sobie jak zza krzaków prosto na nich wypada jakieś włochate zwierzę, magicznie psując cały nastrój XD), coś więcej niż "wszedł-powiercił się-wyszedł", no i te gwiazdy... co tu dużo mówić, coś wspaniałego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam twój komentarz w środku lekcji... Ten fragment o włochatym stworzeniu... A ja kurna w śmiech na całą klasę. xDD Awww, to twoje dzieła kupiły mnie dla tego pairingu, więc no. xD Czuj się odpowiedzialna xD Ale to super, że się podoba ;D

      Usuń